Msza Św. 11.08.2013

Jacek Salij OP. XIX Niedziela zwykła.

 

„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie”. Te dwa obrazy, za pomocą których Pan Jezus chce do nas dzisiaj przemówić, pełne są duchowej treści. Czytamy w Księdze Wyjścia, że w noc paschalną, w noc wyjścia z niewoli egipskiej, lud Boży spożywał baranka, mając przepasane biodra, i laski w rękach – żeby w każdej chwili być gotowym do ruszenia w drogę do ziemi obiecanej.

Ten zapis odnosi się do nas, którzy uwierzyliśmy w Jezusa Chrystusa, ale odnosi się na niewyobrażalnie wyższym poziomie. Ofiarowanie i spożywanie Baranka, wejście na drogę do ziemi obiecanej, ucieczka przed wrogami naszego zbawienia – to wszystko dotyczy nas dzisiaj, zwłaszcza kiedy gromadzimy się na Eucharystię.

W Kościele nigdy nie było ofiar ze zwierząt. Naszym Barankiem jest sam Syn Boży Jezus Chrystus, który umarł za nas wszystkich na krzyżu, zmartwychwstał i pragnie nas doprowadzić do domu swojego Ojca. Podczas każdej mszy świętej powtarzamy słowa Jana Chrzciciela: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Bo Ciało tego Baranka jest naszym pokarmem paschalnym. Jeśli prawdziwie je przyjmujemy, jego mocą na pewno dojdziemy do życia wiecznego.

Bracia i Siostry! Jak więc widzimy, słowa Pana Jezusa: "niech będą przepasane wasze biodra", stanowią wezwanie do podjęcia drogi. Znaczą: Nie szukajcie ostatecznego odpoczynku na tej ziemi. Życie na tej ziemi trwa krótko, co najwyżej 120 lat. Wy zostaliście wezwani do życia wiecznego. Niech wasze życie doczesne będzie dążeniem do życia wiecznego. To by było naprawdę straszne nieszczęście, gdyby ktoś z nas – choćby nawet cały świat zyskał – miał życie wieczne utracić.

Z kolei obraz zapalonych pochodni zawiera w sobie wezwanie, ażeby nawet jeżeli otacza nas noc, nie trwać w ciemności. Nocą nazywa Pismo Święte nieznajomość prawdy Bożej. O tych, którzy nie znają Boga, mówi Pismo Święte obrazowo, że siedzą w ciemnościach i w cieniu śmierci – nie wiedzą ani tego, skąd się wzięli na tym świecie, ani dokąd idą, nie wiedzą nawet tego, którędy iść. Wy jednak – powiada nam dzisiaj Pan Jezus – miejcie zapalone pochodnie. Poznaliście przecież prawdę, że Bóg was umiłował i powołał z ciemności do swojego prawdziwego światła. Trzymajcie się tej prawdy i starajcie się iść przez życie drogami rozświetlonymi przez Boże przykazania.

Bracia i Siostry! Pan Jezus bardzo często przypominał nam, że jesteśmy wezwani do życia wiecznego. „Sprawcie sobie trzosy – słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii – które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze”. Na kartach Ewangelii obietnica życia wiecznego pojawia się nieustannie. Jest głównym tematem przypowieści o uczcie królewskiej, przypowieści o pannach roztropnych i nierozsądnych, przypowieści o otrzymanych w zarząd talentach i wielu innych Jezusowych pouczeń i przypowieści. Nie da się naprawdę wierzyć w Chrystusa i jednocześnie być zamkniętym na głoszoną przez Niego obietnicę życia wiecznego.

W ten sposób doszliśmy do najważniejszego pytania, jakie chciałbym w dzisiejszej homilii postawić: Co to znaczy wierzyć w Chrystusa? Na to pytanie odpowiem najpierw negatywnie: Wierzyć w Chrystusa to coś o wiele więcej, niż uznawać i być głęboko przekonanym, że Chrystus Pan jest Synem Bożym i Zbawicielem nas wszystkich. Ludziom, którzy swoje poszukiwania Boga traktowali bardzo poważnie, nieraz się zdarzało – taki etap w swojej drodze do wiary miał m. in. święty Augustyn – że już z całą pewnością wiedzieli, że wszystko, czego Kościół naucza o Jezusie Chrystusie, jest prawdą, a zarazem zdawali sobie sprawę z tego, ze wciąż jeszcze są ludźmi niewierzącymi.

Czym wobec tego jest wiara? Co to znaczy wierzyć w Chrystusa? Określmy wstępnie – bo głębszą odpowiedź na te pytania znajdziemy w dzisiejszym fragmencie Listu do Hebrajczyków – że wiara jest to zdolność do realnych kontaktów z Bogiem i Chrystusem. Zatem wiara to coś więcej niż mieć prawdziwe przekonania o Chrystusie. Wierzyć to znaczy szukać i znajdować Pana Jezusa jako Tego, kto żyje i nas kocha, kto zaprasza nas do przyjaźni z sobą, kto chce nas wyzwolić z naszych grzechów i obdarzać swoimi darami, a ostatecznie – kto chce mnie i nas wszystkich obdarzyć życiem wiecznym. Wówczas jestem człowiekiem wierzącym – jeżeli Pan Jezus jest to Ktoś mi bardzo Bliski i Kochany, kogo chciałoby się kochać jeszcze więcej.

W dzisiejszym czytaniu z Listu do Hebrajczyków wiara przedstawiona jest jako coś jeszcze więcej. „Wiara – jak słyszeliśmy przed chwilą – jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”. Sześć lat temu Ojciec święty Benedykt XVI przedstawił w encyklice Spe salvi niezwykle głęboką egzegezę tego zdania. Jeżeli się uważnie wsłuchać w zawarte w tym zdaniu słowo Boże – powiada obecny papież senior – to powinniśmy odejść od tak charakterystycznego dla mentalności współczesnej sprowadzania wiary tylko do przekonań albo tylko do subiektywnej postawy ufności i zawierzenia. Powinniśmy więcej zauważać obiektywny wymiar wiary – że jest ona podstawą, początkiem, zalążkiem „tych dóbr, których się spodziewamy”. Inaczej mówiąc, wiara jest podstawą, początkiem, zalążkiem życia wiecznego.

„Wiara – cytuję teraz encyklikę Spe salvi – nie jest tylko skłanianiem się ku rzeczom, jakie mają nadejść, ale wciąż są całkowicie nieobecne. Ona coś nam daje już teraz. Już teraz daje nam coś z samej oczekiwanej rzeczywistości, a obecna rzeczywistość stanowi dla nas realną zapowiedź rzeczy, których jeszcze nie widzimy. Włącza przyszłość w obecny czas do tego stopnia, że nie jest już ona czystym <jeszcze nie>. Fakt, że ta przyszłość istnieje, zmienia teraźniejszość; teraźniejszość styka się z przyszłą rzeczywistością, i tak rzeczy przyszłe wpływają na obecne i obecne wpływają na przyszłe”.

W swojej encyklice obecny papież senior Benedykt XVI przypomniał stałą naukę Kościoła, że daru wiary Bóg udziela podczas chrztu już niemowlętom. Bo wiara jest czymś stanowczo więcej, niż posiadaniem religijnych przekonań i czymś więcej, niż postawą ufności i zawierzenia Bogu. Zauważmy: Niemowlęta nie mają jeszcze żadnych własnych przekonań, nie są jeszcze zdolne do osobistego zawierzenia się Bogu, a już – jeżeli zostały ochrzczone – otrzymały dar wiary, która jest początkiem życia wiecznego. Podobnie jak są już one obdarzone rozumem, mimo że używania rozumu będą się musiały dopiero nauczyć.

Nie darmo w Kościele tak często się przypomina, że wiara jest darem łaski. Nikt z nas zbawienia sam sobie nie zapewni. Również początek zbawienia – wiara – nie jest owocem naszych zabiegów, jest niezasłużonym darem Bożym. Owszem, o wiarę, którą Bóg nas obdarzył, należy dbać. Swoimi staraniami powinniśmy się w niej pogłębiać. Jednak z drugiej strony: Gdybyśmy lekceważyli Boże przykazania, nie pilnowali modlitwy, unikali sakramentów – wiarę możemy utracić. A swoją drogą, straszne to nawet pomyśleć, ze mogę utracić ten dar Boży, który jest początkiem życia wiecznego.

Niestety, dzisiaj wielu ludzi od wiary odchodzi. Zapewne również wśród naszych bliskich i znajomych nie brak takich, którzy w wierze zobojętnieli, a może nawet w ogóle ją utracili. Na temat odchodzących od wiary coś niesłychanie ważnego powiedział Ojciec Święty zaledwie dwa tygodnie temu, podczas spotkania, jakie z okazji Światowych Dni Młodzieży miał z biskupami Brazylii.

Papież Franciszek zwrócił uwagę na to, że ludzie odchodzący od wiary często podobni są do tych dwóch uczniów Chrystusa, którzy pamiętali już to tylko, że kiedyś w Niego wierzyli: „A myśmy się spodziewali, że On miał wyzwolić Izraela”. Już tylko tyle im pozostało z ich dawnej fascynacji Jezusem. Teraz uciekali do Emaus i nawet wieść o Jego zmartwychwstaniu nie była w stanie ich zatrzymać. Dopiero w rozmowie, która rozgrzała ich serca, wiarę odzyskali, zaniechali ucieczki i wrócili do miasta Bożego.

Mówił Ojciec Święty, że podobnie dzisiaj wielu naszych braci i sióstr, którzy odchodzą od wiary i Kościoła, dałoby się zatrzymać i skłonić do powrotu. Ale ja może tamtą wypowiedź Ojca Świętego sprzed dwóch tygodni po prostu zacytuję: „Chciałbym – mówił papież Franciszek – abyśmy wszyscy postawili sobie pytanie: Czy jesteśmy jeszcze Kościołem potrafiącym rozgrzewać serce? Kościołem potrafiącym przyprowadzić do Jerozolimy? Towarzyszyć w drodze powrotnej do domu? W Jerozolimie są nasze źródła: Pismo Święte, katecheza, sakramenty, wspólnota, przyjaźń z Panem, Maryją i Apostołami ... Czy jesteśmy nadal w stanie przedstawiać te źródła, tak aby rozbudzić zachwyt z powodu ich piękna?” Wielu z tych, którzy od wiary odeszli, może dlatego nie wracają, że my – ich bliscy i znajomi – przedwcześnie uznaliśmy, jakoby ich powrót do wiary był niemożliwy.

Bracia i Siostry, to jedno starajmy się dzisiaj zobaczyć przede wszystkim: że wiara jest początkiem, zalążkiem życia wiecznego! Obyśmy wszyscy bez wyjątku życie wieczne osiągnęli! Amen.