Wydrukuj tę stronę

Msza Św. 04.03.2012


ks. Walenty Królak. II Niedziela Wielkiego Postu



Chrystus na Górze Tabor objawia uczniom swoją chwałę. Ukazują się Mojżesz i Eliasz jako znak, że w Chrystusie wypełnia się Stary Testament, Prawo i Prorocy. Wszystkie wydarzenia w historii Izraela Jego zapowiadały. Dzieje Starego Testamentu to jedno wielkie oczekiwanie na przyjście Mesjasza. Wreszcie przychodzi i na Górze Tabor objawia uczniom swoją chwałę. Słyszymy jak dobrze jest im być razem. Chcą budować trzy namioty. Ale to umocnienie wiary było potrzebne, bo niedługo zacznie się męka Chrystusa, która będzie dla uczniów wielką próbą wiary. Jak wiemy, wielu Go w tej godzinie męki opuści. Judasz Go zdradzi. Ale ta prawda wpisana na Górze Tabor w ich serce i pamięć sprawi, że z ogromną radością przyjmą Zmartwychwstałego i staną się na nowo wierni Jemu, aż do oddania życia.

Dzisiaj Chrystus chce umocnić naszą wiarę, abyśmy od Niego uczyli się zaufania do Boga Ojca, jak On sam Jemu ufał wchodząc w godzinę krzyża, abyśmy też nigdy nie wątpili w miłość Boga do nas, którą objawia w Jezusie Chrystusie. Jak mówi św. Paweł, Bóg nigdy nie jest przeciwko nam, ponieważ Bóg kocha człowieka. Dowód tej miłości to jego jedyny Syn dla nas ukrzyżowany i dla nas zmartwychwstały. Dlatego nie możemy nigdy wątpić w miłość Boga. Oczywiście słowo dzisiaj mówi, że miłość Boża, która prowadzi człowieka jest często miłością niełatwą. Patrzmy na Chrystusa jaką drogą prowadził go Ojciec. Nie tylko przez dni chwały, zachwytu cudów, ale wprowadzał Go w godzinę Krzyża, przez Ogród Oliwny, przez opuszczenie, przez samotność, przez zdradę, przez niesprawiedliwy sąd, przez śmierć. Prowadzi Go Ojciec dla naszego zbawienia. I Chrystus, Syn Boży, ale też prawdziwy Człowiek, który wchodzi w te godziny próby z ogromnym cierpieniem i trwogą, mówi: Ojcze, niech się dzieje Twoja wola. Chce nam powiedzieć, że oddany Bogu Syn, oddany Bogu człowiek nie wątpi nigdy w miłość Boga. Nawet jak przychodzą wydarzenia trudne.

W Jego sercu jest ufność, że Bóg jest ze mną i mnie prowadzi. Oczywiści to nie jest tak, że Pan Bóg ma upodobaniu w cierpieniu, w karaniu jak nieraz ludzie myślą, ponieważ całe cierpienie wynika z rzeczywistości naszego grzechu. Przemijamy, jesteśmy ograniczeni, doświadczamy cierpienia, ranimy siebie nawzajem, ale Bóg przez to wszystko chce nas prowadzić z miłością i dawać doświadczenie swojej mocy. Chrystus nam otwiera tę właśnie drogę. Gdy słyszymy słowo: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”, to Bóg mówi: To jest mój Syn, uczcie się od Niego zaufania do Boga, posłuszeństwa Bogu, On was tą drogą prowadzi.

Śpiewaliśmy na początku Mszy świętej „w krzyżu zbawienie, w krzyżu cierpienie, w krzyżu miłości nauka”. Napisał ją Karol Antoniewicz, który doświadczył w swoim życiu krzyża. Na początku wspaniałe wykształcenie, zdolności literackie, piękne małżeństwo, kilkoro dzieci i nagle wszystko stracił. Umiera żona, umierają dzieci, zostaje sam. I to wydarzenie, które on rozumie, że od Boga pochodzi, że Bóg jest w krzyżu obecny, że jest w krzyżu blisko, to wydarzenie otwiera mu zupełnie nową perspektywę życia. Zostaje jezuitą, wielkim misjonarzem, zasłynie w Małopolsce a później w Poznańskim, gdzie będzie wchodził w trudne sytuacje i odda swoje życie Chrystusowi do końca, dla Ewangelii, zostawiając wiele wspaniałych pieśni, a ponad wszystko przykład wielkiej mądrości. W krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka. Krzyż jest często zaproszeniem, aby do Boga przylgnąć, aby Boga szukać, dostrzec Go, żeby na Nim się oprzeć. Tym jest krzyż. I krzyż jest drogą do życia. Jest takie proste zdanie św. Piotra, który mówi: Patrzcie na Chrystusa, idźcie jego śladami. A Jego ślady są te, że nie było nigdy w Chrystusie zwątpienia w miłość i obecność Ojca.

Bardzo potrzebujemy Ewangelii, która nas tego uczy, ewangelizacji, która mówi o miłości Boga do nas. Miłości, która przychodzi również w rzeczywistości krzyża i przez krzyż nas prowadzi do szczególnej relacji z Bogiem, ale też przygotowuje nas do chwały nieba, gdzie Bóg przewidział dla nas mieszkanie.

Zobaczmy dzisiaj, Góra Tabor, ale też jeszcze inna góra, Góra Moria. Abraham, który prowadzi tam swojego jedynego syna. Jest to zapowiedź tego, co stanie się na górze ukrzyżowania, gdzie Bóg zaprowadzi swojego Syna i sprawi, że On za nas odda życie, aby dokonała się ofiara zbawienia. Tutaj jest zapowiedź, ale Abraham idzie na górę Moria naprawdę ze ściśniętym sercem. Jego droga życia to był czas kiedy Bóg wszedł mocno w jego historię. Obiecał mu ziemię, obiecał potomstwo. Abraham uchwycił się tej myśli, uwierzył, poszedł za Nim. Narodził mu się Syn i Bóg powiedział złóż swojego jedynego syna w ofierze. Tego, którego mi dał. Abraham pokazuje nam historię wiary, która nie jest historią prostą.

W Jego sercu, w jego życiu było nieraz zwątpienie, zmęczenie, ale tutaj ta próba była najtrudniejsza. Idą na Górę Moria, Izaak pyta Abrahama, gdzie jest ofiara? Co złożymy w ofierze? Niesiemy ogień i drwa. Bóg przewidzi, Bóg przewidzi – odpowiada Abraham. I na Górze Moria Bóg zatrzymuje rękę Abrahama, który jest gotowy złożyć syna w ofierze. Obaj schodzą z Góry Moria jako ludzie głębokiej wiary, ponieważ Abraham ukazuje w tym wydarzeniu, że Bóg jest najważniejszy. Nie to co ja myślę, nie to, że ja nie rozumiem, nawet nie mój strach. Może widział swoje wielkie przywiązanie do Izaaka, może w nim złożył całą swoją nadzieję. Bóg jest najważniejszy. Trzeba Boga słuchać. I wchodzi na Górę Moria i schodzi z niej. I Bóg powie: Przekonałem się, że naprawdę twoja wiara jest głęboka.

Zobaczmy, że cały czas o to chodzi w naszym życiu, abyśmy tak traktowali Boga, że Bóg jest mądrzejszy od nas, mocniejszy od nas. Wie jak nas prowadzić, aby, życie miało głęboki sens i osiągnęło swój cel - zbawienie. To jest Bóg a ja jestem stworzeniem. Od Boga zależę i Bogu pozwalam się prowadzić. Nie tak, że Pan Bóg spełnia moje wyobrażenia o życiu. Prowadzi mnie drogami przeze mnie przewidzianymi. Bóg nas prowadzi drogami jakie On zna, które są dla nas najlepsze. I pamiętajmy, Bóg nie jest nigdy przeciwko nam. Bo swojego jedynego Syna dał dla naszego zbawienia.

Słuchać Boga, odczytywać Jego prowadzenie, dostrzegać Jego obecność w historii mojego życia, szczególnie w krzyżu. To jest najtrudniejsze. I doświadczać Jego miłości przez modlitwę, przez sakramenty szukać Jego pociechy, Jego prowadzenia. Zobaczmy, że w naszym życiu jest wiele sytuacji zaskakujących jak dla Abrahama była Góra Moria. Przychodzi nagle choroba, życie staje na krawędzi. Nie w mojej mocy dać sobie zdrowie. Dotyka nas samotność, odchodzi ktoś bliski, rozpada się małżeństwo, pojawia się niespodziewanie dziecko, którego nie planowaliśmy, tracę pracę. Przychodzi bieda, niedostatek. Ile takich sytuacji przychodzi. Człowiek wchodzi w nie jak w ciemną noc. Nie mogę tego ominąć, bo to jest moje życie. To są wydarzenia w mojej historii. I wchodzę nieraz jak w ciemną noc, jak Abraham na Górę Moria, nieraz pełen przerażenia i pełen lęku, czy ja to udźwignę, czy ja przez to przejdę? Dokąd to prowadzi?

Bóg nie jest przeciwko nam, ale chce nas uczyć naprawdę wiary, zaufania, opierania się na nim. Tak jak Chrystus wchodził w godzinę krzyża pewny tylko tego jednego – Ojciec jest ze Mną. Ojcze tobie powierzam ducha mojego. I Bóg chce nas prowadzić taką samą drogą, drogą wiary dojrzałej, gdzie człowiek wie, że jest stworzeniem, jest dzieckiem i ufa Bogu we wszystkim, do końca, w godzinie krzyża ponad wszystko.

Po to potrzebujemy Ewangelii, sakramentów, modlitwy, bo wszyscy przez takie wydarzenia przechodzimy. Jak je przejść, żeby nie utracić sensu, żeby się nie zagubić, nie wpaść w rozpacz, a w krzyżu dostrzegać Boga, a w krzyżu miłości nauka. Zobaczmy jak bliskie są temu wersety psalmu: Chociażbym przechodził najciemniejszą doliną, nie boję się, bo Ty jesteś ze mną. Czy inny psalm: Twoja droga wiodła przez wody, Twoja ścieżka przez wodne obszary, a nie znać było Twoich śladów. Tak jak Morze Czerwone. Nie było widać żadnej drogi. Jak to przejść? A Bóg otworzył drogę. Twoja droga w tym świecie wiedzie przez wody rozległe, przez wody ogromne i nie znać Twoich śladów. To jest ta sytuacja wchodzenia w tego rodzaju próby. Jak Abraham na Górę Moria. Jak my kiedy przychodzi zaskakujące cierpienie. I Bóg nas może przez to przeprowadzić.

Bóg nigdy nie jest przeciwko nam. Cokolwiek przychodzi od Niego przychodzi z miłości. Patrzmy na Chrystusa dzisiaj. Weźmy sobie do serca to słowo, które mówi: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. Uczcie się od Niego zaufania, uległości. Zdajcie się na Niego w Jego prowadzeniu, bo w nim Bóg objawia najpełniej swoją miłość. Przychodzi, aby nadać sens naszemu życiu, aby nam powiedzieć: Bóg ciebie kocha i przez krzyż prowadzi do zbawienia ciebie tak jak swojego jedynego Syna. To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. Amen.